29.05.2017 16:03
Od Skutera do Enduro wiedzie droga baaardzo daleka....
Witam.
I tak oto w moim garazu zawitało zarejestrowane i opłacone Rieju Marathon Pro 125 i rozpoczęła się szaleńcza jazda na crossiku. Pierwsze wrażenia wręcz boskie: moto ładnie przyśpiesza, jest mocne i ładnie wjeżdża pod górki, wykopuje się z piachu etc. etc. Nierówności które przejeżdżałem skuterem z prędkością 15 km/h teraz przejeżdzam 60-80 km/h = to kosmos.
Niestety wraz z pieknem popierdalania na crossie pojawiło się też kilka plusów ujemnych - jak mawiał nasz były prezydent, obecnie usilnie lansowany na znienawidzonego agenta :D
po pierwsze: skrzynia biegów, chodzi lekko i nawet idzie ustalić pozycję N, ale matko boska, przełożenia są krótkie i w mieście od świateł do świateł trzeba wyrzucić 6 biegów i potem 6 redukcji z powrotem. Ktoś kto do tej pory jeździł skutem z CVT to odbiera to jako wymysł szatana do tortur nad człowiekiem
po drugie: hałas i wibracje - po jeździe skutem 125 jazda crossem przypomina siedzenie na starej terkoczacej betoniarce.
po trzecie: łańcuch.... stopniowo się to wyciąga badziewie, już raz napinałem - i trzeba to smarować. W skucie kevlarowy pasek...na 25 kkm i nie wiemy że jakiś napęd istnieje, poza wymianą 100 ml oleju przekładniowego.
Po czwarte: opony, to normalne że kostka jest nie na asfalt, a gładka opona nie do piachu, ale o dziwo gładka ze skuta jest bardzizej uniwersalna - kostka nadaje sie tylko na piach i szuter, na asfalcie nawet podczas jazdy na wprost włosy dęba stają a motor zatacza sinusoidy +/- 30 cm :D
Słowem ciężko się przestawić na terenową jazdę na enduro - ale daje ona dużo frajdy i zamierzam się w tym szkolić coraz bardziej. Póki co od lutego zrobiłem 800 km na skucie i ponad 550 na crossie. Jezdze na obydwu - raz jednym - raz drugim: i to mi się podoba bo mogę wybierać sprzęt w zależności od tego gdzie i po co chce jechać. Od czerwca aktywizuję żonę do nauczenia się jeżdżenia na skucie i zamierzamy robić sobie wspólne wycieczki na dwóch motkach.
2-4 czerwca przypominam zlot skuterów w Topornii koło Przysuchy, gdzie oczywiście będę bawić i znów radośnie pomknę z rodzinnej Czewy do Przysuchej 150 km... oczywiście na skucie. Szczerze powiedziawszy cieszę się że na skucie, bo na myśl o crossie nawet z przezbrojoną oponą wzdrygają mną ciarki. A może po prostu pokochałem jazdę skuterem i choć mieszkam w polach i piachach gdzie mogę godzinami bawić się na crossie, gdzieś podświadomie jazda skuterem jest mi bliższa.... jazda nim po mieście to naprawdę wspaniałe uczucie. Póki co cross dla mnie - choć wymarzony - ustępuje wygodzie, pakowności i uniwersalności skutera. Póki co.... :D
Archiwum
Kategorie
- Imprezy i zloty (3)
- Na wesoło (656)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)